Tymczasem Daniel wrócił do domu, Roksana przygotowywała obiad i zapytała:
-Daniel, robisz dziś wieczorem coś ważnego?
-Jeszcze nie wiem, raczej nie, a czemu?
-Pytam, bo wieczorem jest impreza, a nie mam jak dojechać. Ani z kim iść.
-Czyli miałbym ci robić za chłopaka-szofera?
-Oj, przesadzasz. Rozerwiemy się trochę.
Uśmiechnęła się nieznacznie. Daniel nie lubił, gdy tak robiła, bo oznaczało to zawsze, że nie jest w stanie wybić jej tego pomysłu z głowy. Więc ostatecznie się zgodził.
Pojechali więc escortem na tę imprezę. Nie mieli zbytnio problemu z parkowaniem, gdyż impreza zorganizowana została nad jeziorem, pośród samego środka niczego. Dookoła łąki, lasy i gdzieniegdzie obserwatoria. Istna idylla dla hipisów. Na samej imprezie również minimum cywilizacji, plażę oświetlały liczne pochodnie i rozległe ognisko, muzyka pochodziła z gitar i pospiesznie zorganizowanych chórów składających się z uczestników. Daniel poczuł się tam nieswojo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz