poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Kolejny ślad

Huk dobiegał spod podłogi, co zdziwiło Daniela, bo czy takie "mieszkanie" ma piwnicę? Ale nie miał czasu na zastanawianie się, gdyż usłyszał kroki. Postanowił się gdzieś schować, ale nie było gdzie. Poza...


Gdy tak stał za drzwiami w kącie, które go całkowicie maskowały, wywnioskował, że przyszło dwóch jegomości.

-"Pani Ewelino, co z tym dalej robimy?" - huknął jeden z jegomości
-"Ustalmy coś - jest tam, gdzie mówiłam? Cała?"
-"Oczywiście, wszystko według umowy. A właśnie... umowa... zobowiązała się pani w niej do czegoś, racja?"
-"Najpierw muszę mieć pewność, że wywiązaliście się ze swojej części tak, jak chciałam. Zawieźcie mnie tam"

Po czym cała trójka wyszła na powierzchnię. Daniel wyszedł za nimi, upewniwszy się, że nikt go nie widzi, wsiadł do swojego escorta i zaczął rozmyślać.

-"Czy to mogła być..? Tak, to był jej głos. Cienki, piskliwy ale na swój sposób miły głosik"

Daniel pomyślał o najlepszej koleżance Agnieszki - Ewelinie. Ona mogła coś wiedzieć.
Postanowił jechać do niej nazajutrz.

Umówił się z nią na przyjacielskie piwo jeszcze tego samego dnia. Pomyślał, że przez ten czas coś mogłoby się stać Agnieszce, więc wolał go nie marnować. Ewelina zawsze miała słabą głowę, toteż już przy trzecim piwie nie kontrolowała tego, co mówi. Daniel zaczął więc ją podpytywać o jegomościów, Agnieszkę, umowę... Ewelina przyznała, że wie gdzie jest Agnieszka. Wie, bo sama zleciła tym dwóm jegomościom dostarczenie jej tam. Daniel kazał jej iść natychmiast do samochodu, samemu zapalając papierosa z nerwów. Musiał być nieźle wkurzony, bo spalił go w półtorej minuty. Wsiadł za kierownicę (dla czepliwych - Daniel pił tylko sok jabłkowy, wiedział że będzie prowadził) i kazał Ewelinie go prowadzić do miejsca, gdzie jest Agnieszka. Ruszył pędem, byleby tylko nie marnować czasu.

-"Zabijesz nas, ta kupa blachy trzyma się tylko na słowo honoru, a Ty jeszcze ją tak żyłujesz!" - wrzeszczała Ewelina
-"Cicho, to moja kupa blachy, wiem co może, a co nie więc się zamknij i prowadź"
-"Człowieku, weźże zwolnij, nie masz tu czynnego konfesjonału, a jednak chciałabym nie iść na dół"

Ale Daniel wcale jej nie słuchał, myślami był już przy Agnieszce. Wręcz widział, jak się cieszy na jego widok. I wtedy stało się coś, czego nie przewidział. W ułamkach sekund widział, jak na desce rozdzielczej zapalają się kontrolki, bo silnik przestał pracować, a obok rękę Eweliny, która wyjmowała kluczyki ze stacyjki. Tylko refleks Daniela i zaburzenia alkoholowe jego pasażerki pozwoliły szybko wepchnąć kluczyk z powrotem i opanować samochód z zablokowaną kierownicą i wyłączonymi hamulcami. Zatrzymał się na poboczu, wydarł się na Ewelinę, że za nic w świecie nie tyka się tego, co kierowcy, jeśli samochód jedzie. A zwłaszcza, gdy licznik pokazuje 140km/h. Spalił kolejnego papierosa w rekordowym tempie i pojechali dalej. Tym razem, pomimo bardzo nieprzepisowej jazdy Ewelina nie odezwała się ani słowem. Była zajęta wystawianiem głowy za okno, gdyż jej żołądek najprawdopodobniej zapomniał, w która stronę ma pracować. Wreszcie dojechali na miejsce. Weszli do świeżo wybudowanego domu, jeszcze w surowym stanie. Poza jednym pomieszczeniem, w którym miała być Agnieszka. Ale zamiast niej, natknęli się na związanych i zakneblowanych jegomościów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz