niedziela, 25 grudnia 2011
Pościg
Następnego dnia Daniel wsiadł do samochodu i pojechał pod adres, który znalazł w domu Agi. Pod jej ubraniami leżała pomięta faktura, najprawdopodobniej wypadła jednemu z porywaczy. Gdy był już pod firmą, myślał nad tym, jak to rozegrać. Wszedł do budynku i zapytał o pana Andrzeja Ogniowego, gdyż to jego nazwisko widniało na fakturze. "Jest w swoim biurze, pokój nr 313". Poszedł i myślał - co teraz? "Przecież nie powiem mu prosto z mostu, żeby wypuścił Agnieszkę, bo tego nie zrobi. No i będzie też wiedział, żeby mnie unikać". I wtedy wymyślił. Pojechał do domu, ubrał się w garnitur, wziął teczkę i wrócił do firmy. Wszedł do pokoju nr 313, przedstawił się fałszywym nazwiskiem i udając chęć do współpracy (Daniel podobno prowadził firmę przewozową z bardzo atrakcyjnymi cenami) wypytywał o pozostałych członków zespołu...
środa, 14 grudnia 2011
Kamień w mętnej wodzie
Bałagan, który zastał Daniel był wręcz niewyobrażalny. Każda półka, czy szafka świeciła pustkami, gdyż ich zawartość leżała nieopodal na podłodze. "Co tu się stało?" - pomyślał. Wpadał do każdego pokoju po kolei, ale Agnieszki nigdzie nie było. Telefon nadal wyłączony. "Cholera, to jest jak zły sen. Gdzie ją (żeński, niechlubny zawód) wcięło?". Chciał zacząć szukać jakichś śladów, wskazówek, co się tutaj działo i coś, co naprowadzi ją na trop Agi, ale zrezygnował. "Nie jestem przecież w żadnej książce przygodowej" (wymowne spojrzenie w stronę autora). Gdy zrozumiał, iż faktycznie jest w książce, zaczął szukać. Spod sterty bluzek wyciągnął...
niedziela, 11 grudnia 2011
Upojna noc
Gdy Daniel wrócił od Krzyśka, była już godzina 23. Nie pierwszy raz wracał o tej godzinie, choć częściej wracał później. Aczkolwiek, rano do pracy, trzeba chociaż te kilka godzin się przespać. Ale coś nie pozwalało mu zasnąć, jakaś myśl, że coś musi jeszcze zrobić. Ale co? Wszystko, co założył, to zrobił (chłe chłe), ale coś nie dawało mu spokoju. Spojrzał na telefon - nikt nie dzwonił, nikt nie pisał. Ale coś mu podpowiadało, żeby zadzwonić do Agnieszki. Agnieszka była jego dziewczyną, byli razem już dwa lata i zapowiadało się, że będą niedługo narzeczeństwem. Jednak Aga nie odbierała. Było to o tyle dziwne, że odbierała telefon nawet śpiąc. Zawsze się budziła. Ale nie tym razem. Zadzwonił znowu - i nic. Daniel zaczekał 20 minut na jakikolwiek znak. Nie było niczego. Zadzwonił - i zonk, telefon wyłączony. "Co jest do (cenzored)?" - pomyślał. Skoro wyłączyła telefon, to nie śpi. Ale jednak nic nie pisała, nie dzwoniła. "Dobra, trzeba jechać" - pomyślał i wsiadł do swojego escorta. Miał klucze do jej mieszkania, toteż sądził, że wszystko się wyjaśni, gdy wejdzie. Ale na miejscu okazało się, że nie były mu potrzebne - drzwi były otwarte. Wszedł najciszej, jak mógł, zapalił światło i to, co zobaczył go zszokowało. "Co do diabła?" - powiedział. Jego oczom ukazał się...
"Interes"
"Trzeba kuć" - Pomyślał Daniel. A że ściana była gipsowa, wystarczył młotek. Kabel naprawił, zaizolował, ścianę zaszpachlował i działa. Wtedy przypomniał sobie (a raczej widząc wymowne spojrzenie Roksany na biały placek na czerwonej ścianie), że miał jechać po farbę i resztę. Wpakował się w auto i pojechał bardzo nieprzepisowo do sklepu. Gdy dojechał, podszedł do automatycznych drzwi... które nie reagowały. Ani tak, ani siak, zamknięte tak szczelnie, że Daniel szukał spawów. Spojrzał na zegarek - 20:03. Zaklął szpetnie, zapalił Camela, po czym pojechał do Krzysia. Krzysio był dość postawnym facetem, od kilku lat nie miał problemów na bramkach do dyskotek, co często wykorzystywał. Chłodny, opanowany, mistrz ciętej riposty. Bił się rzadko, gdyż nie lubił przemocy, czym zaskarbił sobie serce Marty. "Siemasz Krzysiu, jak tam interes się kręci?" - Zawołał od progu Daniel. "Sam zobacz", usłyszał w odpowiedzi i podążył za jej źródłem. Oczom Daniela ukazał się widok, o którym zawsze marzył. "Czy to..." nie dokończył, gdyż Krzysio zasłonił mu usta, nakazując ciszę. "I pomyśleć, co by było, gdyby Roksana się o tym dowiedziała..." Pomyślał. Wiedział, że pomimo zażyłości siostry z Krzysiem, nie dowie się niczego. Nawet się nie będzie domyślać. W końcu "wczoraj się z Krzysiem nie widzieli"...
sobota, 10 grudnia 2011
Poranne zamotanie
Daniel obudził się. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że położył się o 5 nad ranem. Godzina na budziku informuje go, że spał jedynie trzy i pół godziny. "No to zaczynamy kolejny piękny dzień" - Pomyślał. Niestety, jego aparat mowy z przyzwyczajenia wybełkotał "O ja pi...le". Daniel usiadł na łóżku i próbował sobie przypomnieć, co też chciał dzisiaj zrobić. "Cholera, już dwudziesty, trzeba w końcu powiesić tą półkę. No i przemalować pokój, bo Roksana mnie zabije." Roksana jest siostrą Daniela, młodszą od niego o równe 3 lata. Daniel wstał, zjadł śniadanie po czym zapalił Camela i rozmyślał, gdzie i co będzie robił o mniej więcej takiej godzinie. "Cholera, trzeba jechać kupić farbę, wałki i resztę mniej i bardziej potrzebne badziewie do malowania. Jak już tam będę, to po drodze wpadnę do Krzyśka, sprawdzić jak tam interes". Jak pomyślał, tak zrobił. Wsiadł do swojego starego escorta i... zonk. "Odpal ośle, mamy dzisiaj trochę do przejechania". Ale za nic nie chciał odpalić. Daniel wysiadł, otworzył maskę i znów sięgnął po papierosy. Paląc, myślał nad przyczynami nieodpalenia. Sprawdził wszystkie płyny - są. przekręca kluczyk, żeby sprawdzić poziom paliwa - pół baku. Nagle - olśnienie. Świece. Wykręcił, przeczyścił i spróbował odpalić. Silnik aż zaryczał. "No to jadym". Wrzucił bieg... i stoi. "Co do (męska część ciała)?" Sprawdził, czy czasem nie ma blokady na kole - nie ma. Ale jechać nie chce. Daniel zaklął szpetnie, po czym zadzwonił do Krzysia. "Słuchaj, mam sprawę. Auto mi padło, a muszę dzisiaj parę rzeczy zrobić" Na zapytanie, czy pożyczy sprawny wóz, usłyszał, żeby pokombinować naprawić. Daniel zaklął jeszcze szpetniej, po czym zaczął diagnostykę. W końcu znalazł usterkę i pojechał. Zegar na wieży zaczął wybijać południe. Gdy dotarł do sklepu "Wszystko & nic", nie zastał nikogo. "Awaria jakaś, czy inne chu(Ojciec Rydzyk ocenzurował to niegodne słowo)wo?" Czyta tabliczkę - "Pn - pt - 8-20, so 8-22, nd - 14-20". Tym razem wulgaryzm wprawiłby w podziw niejednego dresiarza. "No nic, zdążę zrobić tą półkę". Gdy wrócił do domu, Roksana właśnie szykowała obiad. "Gdzie cię wywiało tak z rańca? Zapomniałeś, że masz dziś wolne, czy co?". Daniel starając się być wzorem dla siostry powstrzymywał się od nieodpowiednich słów, toteż nic nie mówił. Zjedli razem obiad rozmawiając o wydarzeniach dnia poprzedniego. Daniel starał się utrzymywać siostrę w błędzie, mówiąc że był z kolegami na imprezie. Następnie wziął się za półkę. Ale nawet tak prosta rzecz, jak wbicie dwóch gwoździ nie mogła obyć się bez niespodzianek. Wbił gwóźdź i coś huknęło. Nagłe wyłączenie się telewizora nasunęło mu myśl, że trafił w kabel. Spacer do skrzynki z bezpiecznikami to potwierdził...
Subskrybuj:
Posty (Atom)