sobota, 10 grudnia 2011

Poranne zamotanie

Daniel obudził się. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że położył się o 5 nad ranem. Godzina na budziku informuje go, że spał jedynie trzy i pół godziny. "No to zaczynamy kolejny piękny dzień" - Pomyślał. Niestety, jego aparat mowy z przyzwyczajenia wybełkotał "O ja pi...le". Daniel usiadł na łóżku i próbował sobie przypomnieć, co też chciał dzisiaj zrobić. "Cholera, już dwudziesty, trzeba w końcu powiesić tą półkę. No i przemalować pokój, bo Roksana mnie zabije." Roksana jest siostrą Daniela, młodszą od niego o równe 3 lata. Daniel wstał, zjadł śniadanie po czym zapalił Camela i rozmyślał, gdzie i co będzie robił o mniej więcej takiej godzinie. "Cholera, trzeba jechać kupić farbę, wałki i resztę mniej i bardziej potrzebne badziewie do malowania. Jak już tam będę, to po drodze wpadnę do Krzyśka, sprawdzić jak tam interes". Jak pomyślał, tak zrobił. Wsiadł do swojego starego escorta i... zonk. "Odpal ośle, mamy dzisiaj trochę do przejechania". Ale za nic nie chciał odpalić. Daniel wysiadł, otworzył maskę i znów sięgnął po papierosy. Paląc, myślał nad przyczynami nieodpalenia. Sprawdził wszystkie płyny - są. przekręca kluczyk, żeby sprawdzić poziom paliwa - pół baku. Nagle - olśnienie. Świece. Wykręcił, przeczyścił i spróbował odpalić. Silnik aż zaryczał. "No to jadym". Wrzucił bieg... i stoi. "Co do (męska część ciała)?" Sprawdził, czy czasem nie ma blokady na kole - nie ma. Ale jechać nie chce. Daniel zaklął szpetnie, po czym zadzwonił do Krzysia. "Słuchaj, mam sprawę. Auto mi padło, a muszę dzisiaj parę rzeczy zrobić" Na zapytanie, czy pożyczy sprawny wóz, usłyszał, żeby pokombinować naprawić. Daniel zaklął jeszcze szpetniej, po czym zaczął diagnostykę. W końcu znalazł usterkę i pojechał. Zegar na wieży zaczął wybijać południe. Gdy dotarł do sklepu "Wszystko & nic", nie zastał nikogo. "Awaria jakaś, czy inne chu(Ojciec Rydzyk ocenzurował to niegodne słowo)wo?" Czyta tabliczkę - "Pn - pt - 8-20, so 8-22, nd - 14-20". Tym razem wulgaryzm wprawiłby w podziw niejednego dresiarza. "No nic, zdążę zrobić tą półkę". Gdy wrócił do domu, Roksana właśnie szykowała obiad. "Gdzie cię wywiało tak z rańca? Zapomniałeś, że masz dziś wolne, czy co?". Daniel starając się być wzorem dla siostry powstrzymywał się od nieodpowiednich słów, toteż nic nie mówił. Zjedli razem obiad rozmawiając o wydarzeniach dnia poprzedniego. Daniel starał się utrzymywać siostrę w błędzie, mówiąc że był z kolegami na imprezie. Następnie wziął się za półkę. Ale nawet tak prosta rzecz, jak wbicie dwóch gwoździ nie mogła obyć się bez niespodzianek. Wbił gwóźdź i coś huknęło. Nagłe wyłączenie się telewizora nasunęło mu myśl, że trafił w kabel. Spacer do skrzynki z bezpiecznikami to potwierdził...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz